piątek, 23 sierpnia 2013

Ketchup pseudomalinowy



W związku z tym, że wstawianie przepisów nie idzie mi najlepiej (żeby nie powiedzieć, że nie idzie wcale) postanowiłam rozpocząć kolejny dział na blogu. A mianowicie ocenianie produktów dostępnych na polskim rynku. O ile nie będzie oznaczone hasłem „wpisem sponsorowany” moje opinie będą niezależne. 

Skala będzie następująca :


❊ = 6 - zabieram na bezludną wyspę

❊ = 5 – oby więcej takich produktów

❊ = 4 – godne uwagi

❊ = 3 – zjadliwe ale bez szału

❊ = 2 – dupy nie urywa

❊ = 1 –  nigdy więcej

Na pierwszy rzut nowy ketchup Kotlina. 

zdjęcie pochodzi ze strony producenta www.agrosnova.pl

Wg producenta

„Smakuje jak z ogródka i jest znakomitym dopełnieniem dla polskich dań – również tych, które nie potrzebują ratunku.” 

Wg etykiety wyprodukowano z 136g pomidorów (w tym 69g pomidorów malinowych) na 100g produktu.
W składzie acetylowany adypinian diskrobowy jako zagęstnik, benzoensan sodu (a jakże) i „aromaty”. 
W 100g 104kcal/ 0,3g tłuszczu/ 23,2g cukru.

Wg mnie

Nie uratuje on niczego, nie smakuje jak z ogródka, nie jest nawet znośnym dopełnieniem jakichkolwiek dań.
Zachęcona obietnicą smaku pomidorów malinowych, które uwielbiam kupiłam go wczoraj w Kauflandzie (cena koło  5zł).  Dziś rano  moja 7-letnia siostra manianczka ketchupu do wszystkiego, nie chciała go jeść twierdząc, że jest z malin. Nałożyłam więc sobie przekonana, że dziecko nie ma racji. No i niestety. Ketchup – ketchup to nie jest.
1 .Bardzo słodki
Chociaż ja osobiście lubię słodkawe ketchupy ten jest dla mnie zdecydowanie zbyt słodki, brakuje innych przypraw, jest mdły
2 .Dziwny, pseudomalinowy chemiczny aromat. Smak różnych przetworów „malinowych”. Zupełnie mi się nie podoba. Nie przypomina mi w niczym pomidorów malinowych, już prędzej maliny.
3 .Poza tym – konsystencja ok, opakowanie też, cena dobra.

Ale mimo to moje serce jest złamane.

Oceniam więc na 2/5

Dupy nie urywa.
 
Ale to jest moja i tylko moja opinia. Komuś innemu pewnie zasmakuje;)


piątek, 19 lipca 2013

Tort malinowy na orzechowym biszkopcie z nutą cynamonu

Witajcie :)

Dziś przedstawiam pyszny, letni, bardzo aromatyczny tort, który stworzyłam na swoje imieniny z pierwszych tegorocznych malin.
Bazą tortu jest połączenie smaku orzechów włoskich z cynamonem, dla mnie absolutnie genialne, jedno z najlepszych duetów smaku. Orzechowy biszkopt, mój ulubieniec, lekka bita śmietana złamana nutą cynamonu, mus z nieco cierpkich, bardzo aromatycznych malin i świeże owoce w całości na wierzchu.
Jeśli chodzi o wykonanie, to jest nieco pracochłonny, ale niezbyt trudny a bardzo efektowny :)
Z podanych proporcji wychodzi tort o średnicy 28cm.

Był naprawdę pyszny, niezbyt słodki, pełny smaków, taki jak lubię. Delikatny, po jednym kawałku chciało się więcej... Goście zjedli z apetytem. Z tego miejsca serdecznie pozdrawiam Agnieszkę, która prosząc o dokładki lała miód na moje serce ;)


Miłego weekendu Kochani, pysznego i słonecznego.






Przygotowanie:

dzień 1

Biszkopt :

6 jaj
15 dag drobno zmielonych orzechów włoskich
10 dag mąki tortowej
20 dag cukru trzcinowego jasnego
0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 łyżeczki cynamonu
szczypta soli

Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Po jednej łyżce dodajemy cukier, ciągle miksując a następnie żółtka. Następnie łyżką po trochu mąkę przesianą z proszkiem i cynamonem, mieszamy silikonową łopatką, delikatnie, do połączenia, na koniec orzechy, również tylko do połączenia składników. Wlewamy do wyłożonej papierem do pieczenia 28cm tortownicy i wkładamy do zimnego piekarnika. Nastawiamy na 180stopni i pieczemy "do suchego patyczka". Po upieczeniu i wystudzeniu wyjmujemy biszkopt z blachy.


Mus malinowy
0,5kg malin
2 łyżeczki żelatyny
cukier do smaku

Żelatynę zalewany odrobiną zimnej wody i odstawiamy do spęcznienia. Maliny myjemy, wkładamy do garnka i dusimy na małym ogniu pod przykryciem aż do rozpadnięcia owoców, co chwilę mieszając. Dodajemy cukier do smaku, zachowując cierpkość. Owoce zdejmujemy z gazu i do gorących dodajemy żelatynę energicznie mieszając do rozpuszczenia. Odstawiamy na chwilę.

Tortownicę wykładamy folią spożywczą. Maliny przecieramy przez gęste sito (pozbywając się w ten sposób pestek i ewentualnych klusek żelatyny) i wlewamy do tortownicy. Odstawiamy do ostygnięcia. Zimne wkładamy do lodówki na noc.

Idziemy spać :)

dzień 2

600ml śmietany kremówki
2,5 łyżeczki żelatyny
50 ml gorącego mleka
1,5 łyżeczki cynamonu
cukier puder do smaku

Żelatynę, podobnie jak w dniu poprzednim zalewany odrobiną zimnej wody i odstawiamy do spęcznienia.
Śmietanę ubijamy na sztywno, następnie dodajemy cukier puder i cynamon i ubijamy jeszcze przez chwilę. Gorącym (ale nie wrzącym) mlekiem zalewamy żelatynę i mieszamy energicznie do rozpuszczenia. Wlewamy do śmietany strużką ciągle miksując.

Biszkopt przekrajamy na 3 części, Każdy z blatów nasączamy nieco zimną niesłodzoną herbatą.
Składamy tort w następującej kolejności idąc od dołu ;)

biszkopt 1
mus malinowy
biszkopt 2
1/3 bitej śmietany
biszkopt 3
bita śmietana na wierzch i boki
świeże maliny do dekoracji :)

Wkładamy do lodówki i czekamy na gości. Najlepszy po odstaniu 2-3h.

Smacznego!!

sobota, 6 lipca 2013

Koktajl bananowy



Witajcie ;)
Nareszcie jest ciepło, skończył się rok akademicki i przyszły długo wyczekiwane przeze mnie wakacje.  Nie przepadam za śniadaniami wcale, a kiedy nie muszę wychodzić z domu zaraz po wstaniu zazwyczaj ograniczam się rano tylko do koktajlu. Ten jest moim numerem 1 ;)
Pyszny zarówno latem, jak i zimą. Podstawą są bardzo dojrzałe, miękkie, aromatyczne banany.
Polecam!

2 bardzo dojrzałe banany
szklanka mleka
przyprawa Kamis do kawy i deserów
ewentualnie miód do smaku

Banany obieramy, kroimy w grube plastry, wkładamy do blender, zalewamy mlekiem, mielimy około pół łyżeczki przyprawy i blendujemy ;)

Smacznego :)

sobota, 30 marca 2013

Chlebek bananowy z wisniami

 Podczas gdy na większości blogów królują mazurki, baby i inne wielkanocne ciasta u mnie przepyszny, zupełnie nieświąteczny chlebek bananowy z wiśniami. Przepis Nigelli a moim dodatkiem są wiśnie - i wg mnie to bardzo bardzo udana modyfikacja. W tej postaci to już ciasto skończone - nie potrzebuje niczego, bez owoców aż prosi się o kwaśną konfiturę...
Idealne na niespieszne śniadanie, leniwy podwieczorek jak i do sięgania po coś słodkiego w ciągu dnia.Robi się całkiem szybko. Zawinięte w folię następnego dnia równie smaczne. Jedyne bezwzględne wymaganie to bardzo,bardzo dojrzałe banany - wręcz przejrzałe, czarne, miękkie, bardzo intensywnie pachnące -> takie jak lubię najbardziej.
Polecam!



175 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli
125 g stopionego masła
150 g cukru
2 duże jajka
4 bardzo dojrzałe banany
100 g rodzynek
75 ml amaretto
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
słoik wiśni w soku własnym*

Rodzynki zalewany alkoholem i doprowadzamy do wrzenia, gotujemy przez chwilę ciągle mieszając. Zdejmujemy z ognia i zostawiamy pod przykryciem na godzinę.
Piekarnik nastawiamy na 170stopni. W jednej misce mieszamy suche składniki - mąkę, proszek,sodę,sól. W drugiej stopione masło ucieramy z cukrem aż do rozpuszczenia, następnie dodajemy po jednym jajku i wciąż ucieramy (trzepaczką ręczną), kolejno rodzynki (które powinny już wchłonąć cały płyn) i rozgniecione widelcem banany. Następnie dodajemy po 1/3 suchych składników i mieszamy.
Do wyłożonej papierem do pieczenia lub silikonowej keksówki o wymiarach 7x13x23cm nakładamy 1/2 masy. Wykładamy połowę wiśni ze słoika. Następnie resztę ciasta i drugą połowę owoców na wierzch. Pieczemy "do suchego patyczka" około 1h, jeśli ciasto się wcześniej zarumieni okrywamy folią aluminiową i pieczemy dalej.

Smacznego!! ;)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Różany tort vintage

Bardzo długo mnie tu nie było. Niestety, połączenie czwartego roku medycyny z aktywnym blogowaniem nie jest łatwe. Bo dla mnie nie może być jakkolwiek, musi być super...
i taki jest ten tort ;) 
Upiekłam go jeszcze w ubiegłym (2012) roku z okazji swoich 22-urodzin. Miał być piękny i pyszny. I taki mój - stąd prosta droga do rose cake.
Tort jest nieco pracochłonny - ale absolutnie wart zachodu. Biszkopt upiekłam dzień wcześniej, wystygł spokojnie, noc spędził w pojemniku próżniowym a rano był idealny do krojenia - tak, tak - nicią dentystyczną. Jak dla mnie to najlepszy sposób podzielenia biszkoptu na blaty.
Żałuję tylko, że nie zrobiłam zdjęcia przekrojowego, bo tort był piękny również w środku...
Polecam! :)
I postaram się bywać częściej.



1) Biszkopt 

składniki : 
6 jajek
1 i 1/2 szklanki mąki
1 i 1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
woda różana/herbata różana do zwilżenia

Białka jaj ubić na sztywną pianę. Następnie stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając. Dolewać żółtka, ciągle miksując. Przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia dodać po łyżce do masy delikatnie mieszając (łyżką lub łopatką silikonową). 
Piec do zarumienienia i "suchego patyczka" w 170stopniach.
Ostudzić. Pokroić na 3 blaty.

2) Nadzienie różane

Słoik konfitury różanej (u mnie domowa - słodko-kwaśna bardzo intensywna w smaku)

3) Masa

330 ml kremówki 
170 ml mascarpone
7 łyżek mielonych orzechów laskowych (ja zblendowałam podprażone - ważne by były bez skórki!)
cukier puder do smaku

Kremówkę ubijamy na sztywno. Dodajemy mascarpone, orzechy i cukier do smaku. Schładzamy.

4) Dekoracja

400g (to nie błąd ;) ) dobrego masła
8 szklanek cukru pudru
płynny koncentrat barszczu czerwonego dla koloru (dodajemy troszkę, nie ma żadnego wpływu na smak)

Schładzamy.

Wykonanie :)

Pokrojone blaty  skrapiamy wodą różaną/herbatą różaną, jednak nie za mocno. Następnie nakładamy 1/2 słoika konfitury różanej, masę z kremówki, kolejny blat, skrapiamy, konfitura, masa i ostatni biszkopt. Zwilżamy. 

1/3 masy dekoracyjnej obsmarowujemy dookoła tort. Resztę, za pomocą szprycy cukierniczej nakładamy, kawałek po kawałku, róża po róży ;) Proponuję zacząć od dołu, tak najłatwiej zachować symetrię. Na Youtube dostępne są tutoriale rose cake. Polecam, nie trzeba się bać! Efekt wart trudów... ;)


Smacznego!